Marisa:
Idąc posłusznie za Nocnym Łowcą, przypomniałam sobie ostatnie słowa wypowiedziane przez mojego dziadka: „Pamiętaj – powiedział - nikt nie może się o Tobie dowiedzieć. Jeśli ludzie zaczną coś podejrzewać, uciekaj i nigdy tu nie wracaj. Nigdy...” Chwilę później dziadek zamknął oczy i nigdy więcej ich nie otworzył. Mimo iż od tamtej chwili minął już prawie rok, nadal nie mogłam sobie poradzić z jego śmiercią. Był jedyną bliską mi osobą. Wiedział kim jestem i kochał mnie za to. Bez niego czułam się pusta i zagubiona. Brakowało mi go. Bardzo.
W milczeniu usiadłam na kuchennym taborecie i patrzyłam, jak Nocny Łowca przetrząsa zawartość wszystkich moich kuchennych szafek. Nie chciałam, żeby to robił. Czułam, że w ten sposób narusza moją prywatność, ale nie miałam na tyle odwagi żeby zaprotestować, czy też wskazać dokładną lokalizację puszki z herbatą. Byłam na siebie zła, że nie ucięłam tego przedstawienia w zarodku. Głupia szklanka z wodą! Gdyby nie ona, udałoby mi się, byłam tego pewna.
Spojrzałam na swoje stopy. Przypomniałam sobie wyraz twarzy Nocnego Łowcy, kiedy mój ogon z powrotem zamienił się w ludzkie nogi. Wiedziałam, że starał się zachować kamienną twarz, ale jego oczy go zdradziły. Fascynacja, która czaiła się w jego szmaragdowych tęczówkach była niebezpieczna. Bałam się go. Czułam, że każdy jego ruch, każde słowo jest fałszywe. Chciał mnie zwieść, omamić i wykorzystać. Nie mogłam mu na to pozwolić.
- Pijesz białą czy czarną? - spytał, odwracając się nagle z dwoma paczkami herbaty w dłoniach.
- Czarną – odpowiedziałam – Daj, pomogę ci – dodałam, wstając powoli z krzesła
Chwyciłam jedną ręką czajnik, drugą ostrożnie odkręciłam kurek z wodą, uważając, by żadna kropla nie dotknęła mojej skóry. Kątem oka zobaczyłam, że brunet bacznie mi się przyglądał. Wytrącało mnie to z równowagi, ale nie zdradziłam się z tym.
Kiedy nastawiłam wodę, oparłam się o blat kuchenki i zlustrowałam wzrokiem Nocnego Łowcę. Na widok jego umięśnionego ciała, po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Wyobraziłam sobie, jak jego ręce zaciskają się wokół mojej szyi łamiąc mi kark. Potrząsnęłam gwałtownie głową, wyrzucając ten obraz ze swojej głowy. Czerń, w którą był ubrany – choć wydawało mi się to niemożliwe - dodawała jeszcze więcej mocy jego sylwetce. Nocny Łowca wyglądał na człowieka, który zabija inne istoty bez jednego mrugnięcia okiem. Dopiero po sekundzie dotarło do mnie, że właśnie to robi. Zabija.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz? - spytał, przekrzywiając lekko głowę.
Serce zabiło mi mocniej. Jego głos przypominał mi wiatr, skaczący po wzburzonych falach oceanu w czasie sztormu. Zamknęłam oczy, by móc się lepiej skoncentrować i uspokoić oddech. Musiałam się opanować za wszelką cenę.
- Ni ufam ci – powiedziałam zgodnie z prawdą, odgarniając nerwowo z czoła zagubione pasma włosów – Mówisz, że chcesz mi pomóc, że chcesz mnie poznać, ale tak naprawdę zależy ci tylko na tym, żeby dostarczyć Clave dowody na istnienie syren...
- Mariso, to nieprawda – powiedział, chcąc dotknąć mojej dłoni, ale szybko ją cofnęłam.
- Przez setki lat żyliście w nieświadomości, że na świecie żyją istoty takie jak ja – ciągnęłam, podnosząc ton głosu – Dlaczego to się zmieniło? Dlaczego wszystko zepsułam?!
Ostatnie słowa prawie wykrzyczałam. Nie wiedziałam co się ze mną stało. Nagle straciłam panowanie nad własnym ciałem. Strach i zmęczenie wywołały we mnie agresję. Nawet nie zauważyłam, kiedy rzuciłam się z gołymi rękoma na Nocnego Łowce. Nie wiedziałam co robię. Drapałam go wszędzie tam, gdzie zdołałam sięgnąć. Trwało to może pięć sekund. Potem Nocny Łowca wykręcił mi ręce do tyłu i skutecznie mnie unieruchomił.
- To było głupie posunięcie, wiesz? - szepnął mi do ucha.
Próbowałam się wyrwać, szarpać, ale nie dałam rady. Łzy po raz kolejny spłynęły mi po twarzy rzęsistym deszczem. Zmęczona opadłam na kolana i spuściłam głowę. Nocny Łowca puścił mnie i ukląkł obok, a potem zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie.
- Co... co ty robisz? - spytałam szlochając, wdychając jego zapach.
- Mówiłem ci, Mariso – powiedział, gładząc mnie po włosach – Chcę ci pomóc. Uwierz mi.
Nie wierzyłam. Nie chciałam. Jego dotyk napawał mnie obrzydzeniem. Przez głowę przeleciały mi obrazy, w których podrzynał gardła innym syrenom. Wszędzie było mnóstwo krwi. Mnóstwo obrzydliwej, błękitnej krwi. Nie mogłam mu na to pozwolić. Nie mogłam!
Nagle panującą wokół ciszę przerwał natarczywy gwizd czajnika. Machinalnie podniosłam się, chcąc wyłączyć gotującą się wodę. Nocny Łowca pozwolił mi na to, ba, nawet pomógł mi wstać. Spojrzałam szybko w kierunku okna. Mieszkanie znajdowało się niecałe dwa metry nad ziemią. Jeśli udałoby mi się …
Chwyciłam dłonią rączkę czajnika. Decyzję podjęłam w ułamku sekundy. Zacisnęłam rękę wokół uchwytu i rzuciłam czajnik z wrzącą wodą prosto w Nocnego Łowce. Usłyszałam głośny krzyk, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Szybko podbiegłam do okna i otworzyłam je. Bez oglądania się za siebie skoczyłam na miękką trawę. Nogi ugięły się pod moim ciężarem, ale zdołałam jakoś utrzymać równowagę. Zataczając się, pobiegłam przez lekko oświetloną uliczkę mojego osiedla. Było zimno. Momentalnie moje ciało obleciała gęsia skórka. Odwróciłam głowę, by po raz ostatni zobaczyć mieszkanie, w którym się wychowałam. Zrobiło mi się smutno, że musiałam je opuścić, ale musiałam to zrobić. Dla dziadka. Z daleka mogłam usłyszeć ciche wiązanki przekleństw. Miałam nadzieję, że wrzątek dotkliwie go poparzył i opóźnił chociaż na dwie minuty. Musiałam uciec.
Sześćset metrów - mówiłam do siebie – To tylko sześćset metrów.
Mimo iż próbowałam dodać sobie otuchy, z każdą sekundą miałam coraz mniej sił. Moje mięśnie mówiły już „dość”. Zmuszałam się postawienia kolejnego kroku. Oddech miałam płytki i przerywany. Miałam wrażenie, że się duszę. Po przebiegnięciu połowy dystansu, który dzielił mnie do bezmiaru zimnego oceanu, wiedziałam już, że nie dam rady. Z trudem podbiegłam i ukryłam się w pobliskich krzakach. Padłam bez sił na zimne podłoże i zamykając oczy, miałam nadzieję, że Nocny Łowca mnie tu nie znajdzie.
__________________________________
Miałam lekki zastój. Lekki. To chyba mało powiedziane.
Mam nadzieję, że się Wam podoba :)
Serdecznie zapraszam na Opowieści Królestwa Loren
Za krótki!!! Ale Marisa to niezłe ziółko XD No i gdzie opis jego zapachu? :D
OdpowiedzUsuńNie ma. Na razie. Cierpliwości, kochana :D
UsuńNo niee tyle czekania i ledwo zaczęłam czytać i koniec! Za krótkie.
OdpowiedzUsuńAle i tak świetne. Ładnie go Marisa załatwiła. Ale nie dziwię jej sie skoro od dziecka miała wpajane że Nocni Łowcy zabijają takich jak ona. Nie wie czy może mu ufać.
A co do chłopaka. To myślę że dobrze się zachowal. I to jak ją przytulil... Ach.
Czekam z niecierpliwością na nn Dłuższy!
Pozdrawiam
Fallen
Faktycznie krótko. Tak się wczytałam, że aż się zdziwiłam, gdy dotarłam do końca! Ale to tylko pokazuje, jak bardzo mnie 'wciągnęłaś' tym opowiadaniem! :)
OdpowiedzUsuńMarisa to faktycznie niezłe ziółko.. Spodziewałam, że tak się to skończy, jeśli wiesz, co mam na myśli. Rzucić w biednego łowcę czajnikiem z gorącą wodą. Okrutna! Ale w sumie Chris ma swoje małe moce, dzięki którym się uleczy, choć zajmie mu to trochę czasu. Tym lepiej dla dziewczyny, będzie miała więcej czasu na ucieczkę.Hymm.. Ale czy ja chcę, żeby Marisa uciekała przed Chrisem? Pomyślmy.. Z jednej strony na pewno byłoby to bardzo ciekawe! Ona ucieka, a on ją goni. Co by się stało, kiedy już by ją złapał? Moja wyobraźnia szaleje!! :D Ale z drugiej strony Marisa to syrena. Niby nie ujawnia się z tym, że jest istotą niezwykłą, ale to nie znaczy, że nikt o niej nie wiem. Pewnie w świecie jest ktoś, kto chciałby ją dopaść. A towarzystwo łowcy na pewno byłoby bardziej bezpieczne niż jego brak. Wiesz.. Zostałby jej osobistym ochroniarzem! Wtedy na pewno musieliby ze sobą więcej przebywać albo rozmawiać, albo no, nieważne. ;D
Czekam!! Czekam!! I doczekać się już teraz nie mogę!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :***
Ale, że tak od razu z czajnika? :D Matko :]
OdpowiedzUsuńNotka podoba mi się bardziej niż poprzednia. W końcu zaczyna dziać się coś ciekawego :D Mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo ;)
Pozdrawiam i jak zwykle życzę weny :)
Cillianna
Zdarzają się literówki i miejscami brakuje przecinków.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten rozdział :)
Dobre opisy rysujące rzeczywistość, którą stworzyłaś.
Zachowanie Marisy nie jest rozsądne, ale irracjonalne, najważniejsze dla niej to przetrwać spotkanie z Nocnym Łowcą.
Poparzony Chris za chwilę uleczy się iratze, zero frajdy, bo zero śladów, buu.
Ciekawi mnie, co będzie dalej.
Czekam na nn ^^
Bardzo mi się podoba ten rozdział. :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po Marisie ucieczki, zaskoczyłaś mnie. Ciekawa jestem charakteru Chrisa (dokładniej), bo bardzo go lubię. ^^
" - Mówiłem ci, Mariso – powiedział, gładząc mnie po włosach – Chcę ci pomóc. Uwierz mi." - nie wiem, czy taka małolata jak ja może komuś wytykać błędy, ale wydaje mi się, że po "włosach" powinna być kropka, bo "chcę" jest z wielkiej litery.
Już wyczekuję kolejnej wspaniałej notki. :)
Luniaczek
Przerwałaś w bardzo nieodpowiednim momencie :< Czekam na następny, mam nadzieję, że Łowca jej nie znajdzie.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze za krótko napisałaś ! :C Długo czekałam, a Ty taki króciutki :C. No nie :C
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału: No nie wierzę, tak blisko morza, a ona wzięła zasnęła, no nie :C. Nie wiem czemu, ale jej współczuję, nie dziwię się, dlaczego nie ufa Łowcy. Sama nie do końca ogarniam, jaki jest jego konkretny cel :P. I go też mi trochę szkoda, taki wrzątek musiał nieźle boleć, no ale cóż :/. Super napisałaś ! Czekam na NN! Pisz szybko!
Zapraszam Cię na rozdział na moim blogu, który pojawił się kilka dni temu i nie wiem, czy czytałaś, bo nie skomentowałaś :P.
http://put-forehead-world.blogspot.com/
W każdym razie serdecznie Cię zapraszam i mam nadzieję, że skomentujesz moje wypociny ^^.
Do poczytania! ♥
Bardzo spodobał mi się ten rozdział! Marisa sprzeciwiła się Chrisowi i to w jak oryginalny sposób (rzucić w kogoś czajnikiem z wrzącą wodą, no nieźle :D) Zakończyłaś rozdział w najbardziej ciekawym momencie i teraz muszę domyślać się, co dalej się stanie... Ugh. Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Rozdział całkiem niezły. Pomysł z wrzątkiem genialny- już myślałam, że się na to nie odważy ;) Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńI znów ucieka. W sumie to jej się nie dziwię, że nie ufa Nocnemu Łowcy, bo kto by ufał tak podejrzanie wyglądającej osobie, a tym bardziej mężczyźnie. Mam jednak nadzieję, że ich kontakty się poprawią, a sytuacja wyjaśni na tyle by mogli sporo ciekawych przygód przeżyć razem.
OdpowiedzUsuńBtw. Akcja z wrzątkiem pomysłowa.
Cały czas się zastanawiam, dlaczego on jej pomaga? Dlaczego mu na niej zależy? Świetny rozdział, pomimo tego, że krótki... Ale moim zdaniem krótsze rozdziały przyjemniej się czyta - a może tak myślę z powodu, że mam mało czasu? No nie wiem, życzę Ci weny :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kinga.
http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com
Nie no, tym czajnikiem to mnie zaskoczyłaś. Nawet nie przypuszczałam, że przyjdzie jej do głowy zrobienie czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny tylko szkoda, że taki krótki.
Czekam na next i życzę dużo weny.
Pozdrawiam
Mroczna
No nie powiem- fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńTaki najs. Lekki i prosty.
Chociaż tego, że rzuci w gościa czajnikiem, to się nie spodziewałam!
Ahayoo, co tam, że inne dziewczyny walą facetów patelniami, ja będę orginalna! Czajnikiem go, this is Spaaaaartaaaaaaaa!
Mniemam, że następny rozdział będzie z perspektywy Chrisa. Dlaczego? Bo tak.
Okey, lecę nadrabiać dalej :<
Weeeny i pozdrówka! =^___^=
Króliczek.
Wcale jej się nie dziwię, że mu nie ufa. Koles przychodzi do niej i mowi, że ją wyda, a potem nagle mówi, aby mu zaufała, bo chce jej pomóc...
OdpowiedzUsuńAkcja z czajnikiem zniewala xD. Ale dobrze dziewczyna postąpiła, przecież obiecała to dziadkowi...
Mam nadzieję, że chłopak nie znajdzie jej w tych krzakach, albo zdąży przebiec drugą połowę. Musi tam siedzieć cicho aż on sobie pójdzie, chociaż on chyba ją wypatrzy... Ale trzymam za nią kciuki! :D
Bardzo, bardzo ładnie to wszystko Ci wyszło! Wprost niesamowicie! Ja chcę jeszcze jeden rozdział ;p. Wybacz, że troszkę krótki komentarz, ale mam mase zaległości, następny będzie dłuższy ;).
Pozdrawiam gorąco!
Amy :)
Tymczasem zapraszam na rozdział dwudziesty czwarty ;)
http://melodie-serc.blogspot.com/
kiedy następny?
OdpowiedzUsuńBardzo długo mnie nie było. Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wszystko wczoraj nadrabiałam, więc nie bardzo kumam co gdzie i u kogo się dzieje, ale chce szybko wrócić więc dlatego to wszystko na raz... Szybko chce po sobie zostawić znak, więc jestem i postaram się być już systematycznie! Mam nadzieję ze koleś znajdzie ją w krzakach i zgwałci. Kocham dramy, ale z tym gwałtem to już przesadziłam, sorki! : ( No i czajnik był genialny! ♥ Czekam na NN!
OdpowiedzUsuńWiesz, pierwszy raz czytam fantastykę o syrenie. To naprawdę intrygujące. Przypomniały mi się syrenki H2O które leciały kiedyś na Disneyu. I wiesz co, lubiłam je, zatem to opowiadanie, a przynajmniej ten rozdział bardzo przypadł mi do gustu. Był krótki, owszem, zdecydowanie za krótki, ale wyraził naprawdę wiele. Coś czuję, że pokochałam Twoje "wypociny" tak samo jak ty moje ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz tak przyjemnie, bez owijania w bawełnę i ruszasz serducho. To fascynujące ;)
Na razie komentuję krótko, gdy zapoznam się z dalszą historią bedę komentować normalnie.
Pozdrawiam gorąco ;)
kolacja-z-wampirem
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHej :) Wybacz mi taka długą nieobecność, ale to z tego samego powodu, dla którego nic nie dodałam u mnie. Jednak jest już po wszystkim i od razu gdy poczułam wolność zwaną wakacjami, przybyłam tutaj :)
OdpowiedzUsuńTęskniłam za ta historią i jak mi się miło zrobiło po przeczytaniu. Chociaż wydarzenia w rozdziale raczej do wesołych nie należą... Ale chyba wiesz o co mi chodzi.
Cóż, nie sadziłam, że zrobi coś takiego. Oblanie go wrzątkiem i wyskoczenie przez okno to bardzo hmm odważne zachowanie. Syrenka daje w kość Nocnemu Łowcy.
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam xx
Krótko. Czytałam się i nagle koniec. Jestem ciekawa dalszych Losów :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego ze strony Marissy. Pomysłowe i zdecydowanie jestem za. :D Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ale krótki. Masz tak fajny styl pisania że przeczytanie całości jest przyjemne ale krótkie. Naprawdę pisz dłuższe rozdziały bo masz talent i fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco i zapraszam do mnie :) swiat-skrywa-wiele-tajemnic.blogspot.com
Faith powróciła do czytania. W końcu.
OdpowiedzUsuńRozdział wciągający, a jednak, dostaję palpitacji, kiedy czytam ostatnie słowa i nie ma nic dalej. Jak można. Ja chcę więcej!
Zaskoczyłaś mnie z tym wrzątkiem. Nie spodziewałam się, że to zrobi. Była sobie zwykła rozmowa, aż tu nagle BACH. Faith umiera.
Cudownie. Jednakże chciałam podkreślić, że nie mogę przestać zachwycać się twoim stylem pisania. Naprawdę masz talent! Tak przyjemnie to wszystko się czyta, nie mogę przestać tego fangirlić.
Druga rzecz - UCIĄĆ W TAKIM MOMENCIE. Czy ty chcesz nas wszystkich pozabijać? I jak ja mam biedna ogarnąć, co się stanie mojej kochanej bohaterce? No jak. Nie ładnie tak robić, nigdy więcej tak mnie nie krzywdź. Ciekawość mnie dobije i nie doczekam żadnego nowego rozdziału.
PS: szablon to czysta perfekcja.
Pozdrawiam, Faith.
Zostałaś nominowana do Libster Blog Award. Więcej informacji -> http://figliadellaluna-corkaksiezyca.blogspot.de/2014/06/libster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń