Marisa:
Obudziłam się z wrażeniem, że spałam bardzo długo, niewiele się przez ten czas ruszając. Ciało miałam całe obolałe, jednakże czując pod głową miękką poduszkę, nie otwierałam oczu. Z lubością wtuliłam się w puchową kołdrę i, z delikatnym uśmiechem, odwróciłam się powoli na drugi bok. Towarzyszyło mi głębokie poczucie ulgi. Cieszyła mnie myśl, że Nocny Łowca odpłynął tam, gdzie czmychają wszystkie inne senne mary – daleko poza horyzont mojej wyobraźni.
Wzięłam głęboki wdech. Niemal natychmiast otoczyła mnie subtelna nutka dwóch różnych zapachów. Było to niezwykłe połączenie słodkiej, kwitnącej na rozległych polach słonecznej Prowansji, lawendy i kwaśniej cytryny. Z cichym pomrukiem zadowolenia zapadłam się w puszystej pościeli i dopiero po chwili zorientowałam się, że coś jest nie tak. Jak oparzona otworzyłam oczy i wyskoczy łam spod ciepłej kołdry, uderzając jednocześnie głową o ostry kant stolika nocnego, stojącego nieopodal łóżka.
Mimo wciąż narastającego bólu, podniosłam się szybko z twardej podłogi i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.
- O Boże – wyszeptałam przerażona, chwytając się za głowę – to nie był sen.
Chris:
- Masz rację – powiedziałem cicho, stojąc tuż za jej plecami – to nie był sen.
Dziewczyna szybko opuściła ręce i odwróciła się twarzą do mnie. W jej ruchach mogłem dostrzec strach i panikę, która odzwierciedlała się również w jej czekoladowych oczach. Krew całkowicie odpłynęła z policzków i ust Marisy, czyniąc ją nienaturalnie bladą. W tym momencie dziewczyna przypominała wyglądem przerażonego żywego trupa. Dosłownie.
- To nie był sen – powiedziała cicho, ze wzrokiem utkwionym w moich skrzyżowanych ramionach.
- Nie doszukuj się oparzeń – oznajmiłem, wyciągając przed siebie ręce – wyleczyłem się.
Marisa kiwnęła w milczeniu głową i usiadła na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Z pomiędzy jej palców usłyszałem cichutkie łkanie, które po chwili przerodziło się w spazmatyczny szloch.
Stałem, nie będąc do końca pewnym, jak mam zareagować. Z jednej strony wiedziałem, że Marisa ma prawo być przerażona – bądź co bądź porwałem ją – ale chyba przecież musiała zdawać sobie sprawę z konsekwencji napaści na Nocnego Łowcę. W tamtym parku miałem pełne prawo ją zabić.
- Nie bój się – powiedziałem, kucając przy dziewczynie – Nikt poza mną o tobie nie wie. Jeśli będziesz współpracować: tak zostanie. Jeśli nie: niezwłocznie zawiadomię Clave. Rozumiesz?
- Tak – szepnęła, próbując się opanować, Marisa, ocierając jednocześnie słone krople łez z policzka.
To mi o czymś przypomniało.
- Myślałem, że łzy syren zamieniają się w perły...
- Bo taka jest prawda – powiedziała drżącym głosem, zerkając na mnie z ukradka.
- W takim razie dlaczego...? - urwałem zaskoczony.
Odpowiedziała mi cisza. Westchnąłem.
- Nie poprawiasz swojego położenia, Mariso – powiedziałem po chwili, zrezygnowany podnosząc się do pozycji stojącej.
Ta dziewczyna mnie osłabiała. Jak mam jej pomóc, skoro ona nie chcę tej pomocy przyjąć? Aniołowie, ratunku!
- Nie jestem syreną – powiedziała, uparcie wpatrując się w podłogę – Przynajmniej nie w pełni. Moja matka była człowiekiem – dodała szybko, uprzedzając moje pytanie.
Chwileczkę. Jej matka była człowiekiem? Kto był w takim razie jej ojcem? Czy bycie... syreną jest uwarunkowane genetycznie? To dało mi do myślenia.
- Była? - spytałem, chcąc zaspokoić swoją ciekawość – Już nie jest?
Przemieniła się? Czy to jest możliwe? Czy syreny mnożą się tak jak wampiry? Byłem zaskoczony i podniecony. Na Razjela! To byłoby odkrycie wieku!
- Zmarła przy moich narodzinach – powiedziała smutnym głosem, obejmując swoje nogi rękami.
- Przykro mi – powiedziawszy to, położyłem swoją dłoń na ramieniu Marisy, ale widząc jej zdenerwowanie, szybko ją zdjąłem.
- Posłuchaj mnie – powiedziała szybko, wycierając otwartą dłonią kąciki swoich oczu – Jestem precedensem. Nie znajdziesz na świecie innej podobnej do mnie istoty. Takie rzeczy się nie zdarzają. Przetrzymując mnie tu niczego nie zyskasz...
Wpatrywałem się w nią osłupiały. Dziewczyna w niczym nie przypominała tej Marisy sprzed kilkunastu sekund. W tej chwili tętniła życiem, jej policzki nabrały zdrowych rumieńców, a na jej twarzy malowała się odwaga i determinacja. Nie mogłem w to uwierzyć. Była zmienna – uśmiechnąłem się pod nosem – zupełnie jak morze.
-… nie zdradzę ci miejsca, w którym mieszkają syreny, a bez mojej pomocy nigdy tam nie trafisz. Wypuść mnie, proszę.
Westchnąłem. Widziałem, że mówi prawdę. Czułem to instynktownie. Miała też rację, trzymaniem jej na uwięzi niczego nie wskóram, a być może tylko sobie zaszkodzę. Do niej trzeba delikatnej ręki, groźbą niczego nie zyskam. W tym samym momencie przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Dwa tygodnie, Mariso – powiedziałem, patrząc się prosto w jej oczy – jeśli przekonasz mnie, że ty, i inne syreny, nie stwarzacie zagrożenia dla ludzkości, wypuszczę cię. Jeśli nie, będę musiał zawiadomić Clave.
Patrzyłem, jak w oczach Marisy zaświeciła nadzieja. Jej oddech się uspokoił, już nie był taki świszczący. Dziewczyna schowała za ucho, zachodzący na twarz, kosmyk włosów.
- Przysięgasz, Nocny Łowco? - spytała cienkim głosem.
Wpatrywała się w moją twarz, szukając podstępu. Ja sam położyłem prawą rękę na sercu i powiedziałem z powagą:
- Na Razjela.
Dziewczyna znacznie się uspokoiła. Swoją drogą musiałem ją zapytać, skąd tyle wiedziała o Nocnych Łowcach. Przecież ktoś musiał jej o nas powiedzieć, prawda? Spojrzałem na nią. Jej źrenice w dalszym ciągu były rozszerzone, zapewne przez znaczny wpływ adrenaliny. Zerknąłem na zegarek. Dochodziła dziewiąta rano. Postanowiłem, że zostawię ją teraz samą. Dam jej czas na podjęcie odpowiednich decyzji. Pomyślałem, że z miłą chęcią się odświeży, a ja w międzyczasie skocze do jej mieszkania po jakąś odzież. Byłem pewny, że Marisa nie chcę spędzić następnych kilkunastu dni, ubrana jedynie w zwiewną białą koszulę nocną. Odwróciłem się i poszedłem w stronę wyjścia.
- I jeszcze jedno – zatrzymałem się w pół kroku i odwróciłem głowę – Jestem Chris – powiedziałem i przeszedłem przez mosiężne lustro.
_______________________________________
I oto jestem. Po bardzo długiej przerwie.
Rozdział napisany w głównej mierze na kamienistym wybrzeżu Chorwacji.
Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
Chorwacja, wow :) Mam nadzieję, że spędzasz urocze wakacje. :)
OdpowiedzUsuńAkapity płaczą.
Bardzo dobry rozdział :)
Świetne opisy, a te myśli Chrisa są urocze :)
Znajomość pół-syreny (strasznie mnie to intryguje. Czyli ojciec syren, tak? Tylko jak doszło do prokreacji?) i Nocnego Łowcy zaczęła się nietypowo, ale na razie nie wietrzę żadnych problemów. Na razie.
Czekam na nn ^^
Zazdroszczę pobytu w Chorwacji. Kocham ten kraj i mogłabym tam wracać co roku... Ale nie o tym mowa.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie z tym, że Marisa jest tylko pół syreną, ale nie bardzo wiem, jak mogło się to odbyć? Jestem zaciekawiona.
Poza tym Chris nie wydaje się być taki zły, ot - kojarzy mi się od razu Valentine, a Chris jest typowo jego przeciwieństwem. Próbuje załatwić po dobroci.
Wierzę, że tych dwoje się dogada ze sobą.
Pozdrawiam.
Och, kochana, tyle czekałam... Ale opłaciło się :D Cudowny rozdział. Chris taki sweet :) Mam nadzieję, że nie powie Clave o Marisie. A dziewczyna... Podoba mi się jej zmienność. Przypomina mi z tym mnie :D Trzymam kciuki za obojga ;)
OdpowiedzUsuńDużo weny i żelków życzę
Żelcio
Cudny ... a jakby inaczej ♥ woah! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńChcem en-ena w trybie nał ;D Notka jak zawsze fenomenalna ;) Ech... też chętnie wyjechałabym gdzieś ;3 ale siedzę w domu i oglądam anime xD w sumie też dobrze ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Cece
Witamy po długiej przerwie :) Rozdział wyszedł Ci super, chociaż dałabym więcej perspektywy Marisy. Widać, ze ten wyjazd podziałał na Twoja wenę, nie zaprzeczaj bo to widać. Teraz pisz coś do Kapitana ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Och...
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać, nawet nie wiem kiedy i już był koniec. Rozdział fenomenalny. Jeśli pobyt na Chorwacji Ci tak służy, to za sponsoruje Ci dożywotni pobyt w tym kraju, bo widać, że dodaje ci weny.
Ciekawi mnie czy Marisa nie będzie chciała uciec. I ta jej nagła zmiana, tutaj krucha, delikatna, a po chwili odważna i pewna siebie. Chris idealnie przyrównał ją do morza.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, oby pojawił się jak najprędzej.
Pozdrawiam i życzę dużo weny.
Mroczna
Wydaje mi się, że mówiłaś, że ta notka będzie dość obszerna. Cóż, czekam na ciąg dalszy i zastanawiam się czy akcja wyjdzie kiedykolwiek poza ten jeden, góra dwa dni. Jak na razie przez osiem rozdziałów nic wielkiego się nie stało. Tylko on ciągle przekonuje ją, że nic jej nie zrobi a ona się go boi.
OdpowiedzUsuńDo samego tekstu nie mam zastrzeżeń.
Ummm, Chorwacja.. ;D
OdpowiedzUsuńRozdział dość krótki, ale za to świetnie napisany!
Zauważyłam, że Chris bardzo lubi ją zaskakiwać, a przynajmniej pojawiać się w najmniej spodziewanym momencie. Można by rzec, ze on ją cały czas obserwuje, ale pod ukryciem odpowiedniej runy. A moze tak jest? Dziewczyna jest pełna tajemnic, których nie ma zamiaru zdradzać, a łowca jest ciekawy. Może to jego sposób na poznanie jej sekretów?
Jestem ciekawa, czy gdyby Marisa nie przekazałaby Chrisowi żadnych informacji w czasie tych dwóch tygodni, to czy łowca byłby zdolny do zawiadomienia Clave? Mam dziwne wrażenie, ze on już nie może się jej oprzeć, a przecież jeszcze jej nie zna. Ale jeśli tak jest teraz, co to będzie, gdy już ją pozna??? :D
Moje myśli mnie czasem przerażają. Ale jestem strasznie ciekawa, co będzie dalej!
Pozdrawiam!:**
Heeeej ;*
OdpowiedzUsuńWitam po długiej przerwie....
Cóż, ja też jakoś nie dawałam znaku życia, ale już jestem ;)))
To wspaniale, że pisałaś ten rozdział w Chorwacji. Wiem, jak to wspaniale jest siedzieć poza Polską z laptopem na kolanach i podziwiac krajobraz innego kraju.
Wszystko takie inne i ciekawe...
Ok, w końcu udalo mi się i u Ciebie przeczytać rozdział. Jestem zadowolona, nie tylko z rozdziału ale z tego, ze wreszcie powoli nadrabiam zaległości...ufff
Coż,,,ten cały Chris wcześniej wydawał mi się taki jakiś nieufny....Ale teraz... to on zrobił się strasznie uparty co do niej. Gdzie ona tam i on. Może to i romantyczne, bo sie stara o nią, i w ogóle...Albo czegos od niej oczekuje....
u mnie nowość na pokoj-1408.blogspot.com
Tak długo czekac na rozdział a on taki krótki. No wiesz co?
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to jak Chris traktuje Marise. Niby ją cały czas straszy tym Clave ale nie chce żeby się bała. No i nie naciska na nią.
Co do takiego ogółu to bardzo dobrze napisany rozdział (mimo, że krótki!) ale jest dobrze.
Chorwacja?? Jak ja zazdroszczę !
Czekam na następny
Pozdrawiam
Marzycielka <3
Ps. Zapraszam do siebie na nowy rozdział
Wybacz, że tak długo czekałaś na mój komentarz, ale nie miałam siły, aby coś napisać...
OdpowiedzUsuńMarisa powinna działać, uciekać od niego, chociaż nie wiem czy dałoby to coś, ale na pewno nie powinna rozpaczać! To jedna z najgorszych opcji. Uprowadził ją, ale co on z nią teraz zrobi? Dowie się wszystkiego o syrenach, a potem? Zostawi ja na pastwę losu, czy może zrobi cos zupełnie innego?
Co teraz z robi dziewczyna? Wydaje mi się, że będzie chciała go przekonać, tylko jak t zrobi? Przecież będzie musiała mu pokazać kilka rzeczy, aby nie myślał, że zagrażają światu. Przecież tyle lat syreny żyły na świecie i nic nie zrobiły to dlaczego by miały teraz zagrozić całemu światu? :D
Przepraszam za ten mało kreatywny komentarz, ale nie mam ostatnio chęci na napisanie czegos dłuższego. Moze następnym razem napisze coś bardziej kreatywnego i dłuższego.
Pozdrawiam!
Amy ;)
Tak to jest, jak się ani nie wpisze do informowanych, ani nie doda do obserwowanych. Kurczę, daję znać, że czytam, czytam. Po ogarnięciu rozdziałów wstecz dodam bardziej konstruktywny komentarz.
OdpowiedzUsuńświetneee ! <3
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie i nieważne jak się potoczą losy Marisy i Chrisa będę go czytac do końca :D
czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;3
~Acruxia
Hej, zostałaś nominowana do Liebster Awards!
OdpowiedzUsuńWięcej na : http://lowczynibook.blogspot.com/2014/08/liebster-awards.html
Hyhyhy, w końcu udało mi się znaleźć trochę czasu (czytaj: nie poszłam do szkoły. x""D
OdpowiedzUsuńZnalazłam kilka zgrzytów interpunkcyjnych, ale poza tym jest okay. Radzę znaleźć sobie betę, która doskonale wie, gdzie powinien znaleźć się przecinek.
Cóż, pozostaje mi życzyć weny, bo - halo - gdzie kolejny rozdział?